Umiesz liczyć. Chcieć albo móc Pstryczek od losu Kiedy biegasz jak pies W koło swego ogonu Koło zatoczone Mysli gnebione Koło sie zamyka Rzeczywistość puka Drwiacym szumem stuka Wprost nam do ucha Kiedy chcesz w niemocy Szukac wciaz pomocy Licz na siebie kochany Asertywnie dany Los od zycia utkany Koło sie zamyka Licz na siebie albo See more of Umiesz liczyć ? licz na siebie Twoje szczęście innych jebie . on Facebook. Log In. or. Create new account Po drugie trzeba się prywatnie ubezpieczyć - w myśl zasady umiesz liczyć, licz na siebie - uważa Gwiazdowski. który jest jednym z najpotężniejszych ludzi na tym globie - powiedział w Umiesz liczyć, licz na siebie, twoje szczęście innych jebie. 63 beğenme. umiesz liczyć, licz na siebie, twoje szczęście innych jebie Umiesz liczyć? Licz na siebie… i zacznij liczyć kalorie. Próba zrzucenia wagi bez choćby ogólnego pojęcia (a wierz nam – ogólne nie wystarczy) o tym, ile kalorii przyjmujesz w ciągu dnia jest trochę, jak błądzenie po labiryncie z zamkniętymi oczami. Najnowsze wydarzenia pokazały wyraźnie, iż członkostwo w strefie euro nie jest już przepustką do raju. Nikt się nie staje bardziej wiarygodny tylko dlatego, że pDX0. Jeszcze stosunkowo niedawno technologia nie była zbyt widoczna w pływaniu. Najbardziej zaawansowana elektronika jaką można było zobaczyć na treningu ograniczała się wyłącznie do trenerskiego stopera i analogowego zegara zawieszonego na ścianie. Obecnie sytuacja ta dość gwałtownie się zmienia. Weszliśmy w erę smartfonów, pulsometrów, zegarków i innych gadżetów do monitorowania treningu, o których parę lat wcześniej nawet nam się nie śniło. Czy to dobry kierunek? Powiem szczerze, że nie wiem. O ile sam jestem fanem technologii, to zaczynam mieć wrażenie, że w przypadku treningu pływackiego przynosi ona efekt przeciwny od zamierzonego. Technologiczny skok w przód często oznacza niestety (spory) treningowy krok w tył. Kto jeszcze pamięta takie stopery? Samoświadomość Proces treningowy w pływaniu składa się ze znacznie większej ilości składników niż tylko technika i kondycja. Co najważniejsze, równolegle do wspomnianych elementów, pływak powinien rozwijać umiejętności związane ze zrozumieniem treningu. Już na etapie nauki pływania, powinno uczyć się kursantów między innymi odczytywania treningu w formie pisanej, mierzenia sobie czasu na podstawie zegara (również czasu przerwy), a w trochę dalszej kolejności liczenia cyklów pływackich. Dzięki temu, po skończeniu pierwszego etapu nauki i przejścia na etap doskonalenia pływania jest już gotowy do samodzielnego realizowania prostych treningów. Samoświadomy pływak odznacza się pewnym stopniem niezależności. W sytuacji, kiedy danego dnia na brzegu zabraknie trenera, podopieczny powinien umieć zrealizować trening w 100%, zgodnie z zaplanowanymi wcześniej założeniami. Bez wymówek typu: nie umiałem, nie wiedziałem, nie rozumiałem. Zegarki, które wszystko wiedzą A teraz zobaczmy jaką jakość do treningu niechcący wprowadza technologia. Mamy zegarki do monitorowania treningu, które liczą za zawodnika praktycznie każdy parametr. Doszliśmy do etapu, że nie trzeba nawet wciskać guzika na nawrocie – czujniki odczytują wstrząsy i prawie bezbłędnie “zaliczają” kolejną długość basenu. Nie trzeba liczyć dystansu! Wystarczy odczytać go z zegarka. Czas? Mierzy się automatycznie. Cykle ruchowe? Dokładnie ta sama historia. Konsekwencją automatyzacji jest niestety to, że pływacy zwalniają się od myślenia. Sytuacje jak ta poniżej niestety zdarzają się bardzo często i sporo energii kosztuje mnie to, żeby je zwalczać. (w zadaniu gdzie celem jest jak osiągąć jak najmniejszą ilość cykli) Ja: Ile miałeś cykli? Zawodnik: Poczekaj zaraz sprawdzę na zegarku. Ja: Ale przecież miałeś liczyć sam. Zawodnik: Jak ja liczę to gubię się już w połowie. Albo poniższa rozmowa. Obecnie awansowała w środowisku już do czegoś w rodzaju anegdotki/żartu opowiadanego przy piwie, ale wiem, że wydarzyła się naprawdę. 🙂 (po wymagających zajęciach na sali na obozie kondycyjnym) Trener: I jak, Piotrek, zmęczyłeś się na treningu? Zawodnik (całkiem poważnie): Nie wiem. Zobaczę jak wrócę do pokoju (hotelowego) i zgram dane z zegarka. Pokonany dystans, czas, cykle – kontrolowanie tych parametrów to absolutne minimum jeśli chodzi o efektywny trening. I nie powinna być to robota trenera, a zawodnika. Czy zadaniem trenera jest stałe kontrolowanie jego podopiecznych, czy aby na pewno robią wszystko zgodnie z założeniami? Raczej nie, a takie lustrowanie odwraca jego uwagę od spraw naprawdę ważnych: od opracowywania koncepcji przygotowań i wybierania właściwej drogi rozwoju. Prowadzenie za rączkę Ostatnio furrorę robi bezprzewodowy system komunikacji trener-zawodnik używany głównie przy treningu technicznym. Pływak wkłada słuchawki do uszu, a trener może go poprawiać bez wyciągania z wody. Z pozoru brzmi to szalenie ekscytująco – nie trzeba marnować czasu na zatrzymywanie się, wszystko można robić “live” bez wybijania pływaka z rytmu, ale w praktyce jest to cofanie się w rozwoju. Sprowadza się to do prowadzenia podopiecznego za rączkę, które nie jest i nigdy nie było sposobem na długotrwałą poprawę techniki. Żaden pływak nie potrzebuje informacji zwrotnej od trenera co pięć sekund. Na pewnym etapie musi on “odciąć pępowinę” i nabyć wystarczająco dużo świadomości ciała, żeby być zdolnym samemu poprawiać własne błędy. Nie stanie się to od razu, ale trener właśnie po to jest, aby czuwać nad tym, żeby proces ten przebiegał sprawnie i bez zakłóceń. Kolejny popularny gadżet z kategorii prowadzenia za rączkę, to system wyznaczania tempa za pomocą światłowodów. Idea jest następująca: przed treningiem rozkładamy 25 albo 50 metrowy kabel na dnie basenu, wyznaczamy interesujące interwały i możemy pływać w tempie wyznaczanym przez zająca w postaci przesuwającego się światełka. Problem w tym, że zamiast uczyć wyczucia tempa i strategii wyścigu, gapimy się przez cały trening na przeskakującą lampkę. Wiem z doświadczenia, że umiejętność pływania na treningu z dokładnością co do sekundy nie jest niczym rzadkim nawet wśród przeciętnych pływaków. Jest to coś co stosunkowo łatwo wypracować. Nie bardzo widzę więc sens w stosowaniu tego typu pomocy, jeżeli na ścianie wisi nawet najzwyklejszy zegar. Tym bardziej że na zawodach, nikt nie rozkłada na dnie światłowodów, żeby pomóc biednym długodystansowcom. Mania prowadzenia za rączkę nie dotyka jednak tylko basenów. Na Kickstarterze można znaleźć na przykład systemy naprowadzania GPS w wyścigach open water. Wystarczy zejść odrobine z kursu, a dioda odpowiedniego koloru natyczmiast pokaże nam jak wrócić na właściwy tor. Ble. Prowadzenie za rączkę. Kiedyś jednak ptaszki muszą dorosnąć i wyfrunąć z wygodnego gniazdka. Oby nie w tym kierunku Trochę przeraża mnie fakt, że technologia staje się pretekstem do unikania myślenia. Nie chce, żebym został w tym miejscu źle zrozumiany. Obecna technologia jest niesamowita i nigdy w historii nie mieliśmy takich możliwości rejestrowania treningu – w dodatku dostępnych dla każdego. Niestety dużo energii poświęcamy na rzeczy, które nie do końca są nam niezbędne. Oprócz wątpliwości pt. “czy aby na pewno gadżety nie obniżają naszej treningowej produktywności” mam również obawy trochę bardziej romantycznej natury. Czy nadejdą czasy, gdy dojdziemy do etapu, kiedy wszystkie parametry wyświetlą nam się w okularkach i będziemy tylko maszynami do przepłynięcia odcinka w wyznaczony wcześniej sposób? Już teraz kolarze, od czasu popularyzacji pomiaru mocy, gapią się na wyścigach głównie w ekran na kierownicy. Świat dokoła się nie liczy, ważne są tylko waty, bo to one w ostatecznym rozrachunku zapewniają zwycięstwo. A gdzie w tym wszystkim radość ze ścigania? Jestem (może naiwnym) zwolennikiem teorii, że sport zaczął się wtedy, gdy dwoje ludzi stanęło po raz pierwszy obok siebie i któryś z nich powiedział: “kto pierwszy do tego drzewa”. Ścigali się dla samej frajdy, bez podtekstów i wsparcia technologii. Wiem, że radość ta wciąż jest obecna w większości z nas uprawiających sport, niezależnie od poziomu. I oby to się nigdy nie zmieniło. Napisane przez: Paweł Rurak Jeśli podobał Ci się wpis, zobacz też inne teksty poświęcone zbliżonym tematom: Keep it simple! Złota proporcja (Visited 46 times, 1 visits today) Mimo coraz większego poziomu świadomości w zakresie bezpieczeństwa jaki niewątpliwie jest w branży budowlanej, plac budowy zawsze pozostanie miejscem o podwyższonym ryzyku. Sama wiedza na temat BHP nie wystarczy, najistotniejsze jest umiejętne wdrażanie procedur zapewniających bezpieczeństwo naszemu najcenniejszemu kapitałowi – ludziom. Paradoksalnie to właśnie od nich zależy najwięcej. Wypadki w liczbach Dużo pisze się na temat niechlubnych statystyk jakie osiąga branża budowlana w kontekście wypadków podczas pracy. Mimo tego, że rok 2017 był spokojniejszy niż 2016 (zanotowano 3380 o 76 mniej niż w roku poprzedzającym), z raportu Państwowej Inspekcji Pracy wynika, że liczba wypadków śmiertelnych wzrosła. Było ich 31, podczas gdy rok wcześniej 28. Nadal zajmujemy pozycje „lidera”, bijąc niemal 6 krotnie na głowę górnictwo. Dlaczego tak jest? Na budowie wiele się dzieje, wystarczy chwila nieuwagi, nieprzespana noc, złe samopoczucie, zamyślenie i wypadek gotowy. Zapnij pasek być może uratuje Ci życie Środki ochrony indywidualnej są bez wątpienia jednym z najczęściej kojarzonych narzędzi jakie stosuje BHP. W Soletanche Polska standardy są wysokie. Naszych pracowników można poznać chociażby po charakterystycznych paskach podbródkowych oraz okularach. Zdecydowaliśmy się na takie rozwiązanie, po to aby uchronić pracowników przed urazem, który mógłby powstać na skutek osunięcia się kasku czy też jego braku. Wystarczy chwila roztargnienia i nieszczęście gotowe. Hołdujemy zasadzie, nie wchodzisz na budowę jeśli nie masz na sobie środków ochrony indywidualnej ustalonych dla naszego przedsiębiorstwa, w tym zapiętego paska podbródkowego. Dotyczy to również gości pojawiających się na terenie budowy. Jednak ubranie to nie wszystko. Podczas robót na wysokości pracownicy wyposażeni są w szelki bezpieczeństwa wraz z linką zakończoną amortyzatorem. Najszybciej jak to możliwe staramy się zapewnić pracownikom komfort pracy w postaci zabezpieczeń zbiorowych - barierek. Montujemy je na czas zbrojenia tuż po wykonaniu szalunków na krawędzi stropu. Wykorzystujemy je również jako zabezpieczenia podestów wokół maszyn budowlanych, co nie jest częstą praktyką w Polsce. Planowanie pracy fundamentem bezpieczeństwa Mimo stosowania wielu środków ochrony nie jesteśmy w stanie przewidzieć wszystkich sytuacji, ale znakomitą większość możemy wykluczyć dzięki odpowiedniemu planowaniu i przygotowaniu stanowiska pracy. Podczas robót na wysokości często jedynym rozwiązaniem zabezpieczającym pracownika, wspomnianym już wcześniej, są szelki bezpieczeństwa wraz z odpowiednio zakotwiczoną linką wyposażoną w amortyzator. Tutaj kluczowe jest odpowiednie rozmieszczenie pól zachodzenia zasięgu urządzeń samohamownych, tak aby pozwalały na swobodną pracę, a jednocześnie uniemożliwiały wyjście pracownikom poza krawędź kondygnacji. Tego rodzaju planowanie odbywa się na specjalnych spotkaniach o nazwie PreStart. Jest to narzędzie, służące do planowania pracy, które stosujemy w Soletanche globalnie. W trakcie tych kilkuminutowych narad ustalamy jakie działania będą wykonywane w czasie dzisiejszego dnia pracy, jakich narzędzi będziemy potrzebowali, jakie zagrożenia możemy spotkać i jak je zminimalizować. W tym momencie odbywa się również rozdzielanie prac na poszczególne osoby / zespoły. To również odpowiedni moment na podsumowanie dnia poprzedniego i wyciągnięcie wniosków z sytuacji, które wczoraj miały miejsce. Często też tego rodzaju narady są zwoływane przed rozpoczęciem trudnego etapu robót, aby jeszcze raz dokonać odprawy i sprawdzić czy wszyscy na pewno rozumieją jakie mają zadania do wykonania i jaki jest cel. Jeśli mowa o planowaniu chciałabym dotknąć jeszcze jednej bardzo istotnej kwestii, a mianowicie wytyczaniu ciągów komunikacyjnych na budowie. Jedną z najczęściej wykonywanych przez pracownika czynności w chwili wypadku nie jest praca w pełnym tego słowa znaczenia, a poruszanie się. Pracownik znajduje się nagle w martwym punkcie (operator dźwigu czy koparki nie jest w stanie go zobaczyć), wpada w niezabezpieczony otwór, spada na niego jakiś element konstrukcyjny itp. Tego typu zdarzeń można uniknąć, planując i wytyczając ciągi komunikacyjne. Kontrola najwyższą formą zaufania Kolejnym ważnym elementem wpływającym na bezpieczeństwo podczas prac budowlanych jest kontrola. Nie mam tu oczywiście na myśli wizyt nadzoru czy służb BHP, które są prowadzone. Staramy się, aby były możliwie jak najczęstsze. Chodzi mi o pracę codzienną. Sprawdzanie kondycji pasów (czy nie ma przetarć, czy mają aktualne atesty), maszyn i urządzeń (czy są sprawne, mają aktualne przeglądy, są odpowiednio zabezpieczone i dobrane do robót, które mają być wykonywane danego dnia) czy też regularne przeglądy barierek. Nie może się zdarzyć, że elementy są obluzowane. W ten sposób minimalizujemy ryzyko upadku z wysokości i tym samym zapewniamy naszym pracownikom komfort pracy. Czynnik ludzki odgrywa kluczowe znaczenie Przyczyny wypadków na budowach można mnożyć: źle zabezpieczona praca na wysokości, źle zabezpieczone roboty ziemne, brak należnego nadzoru, ale najczęstszą przyczyną według raportu GUS jest tzw. czynnik ludzki. Polega on na niewiedzy, nonszalancji lub rutynie na stanowisku pracy. Dodałabym do tego jeszcze stan zdrowia. Praca na budowie to trudne warunki, organizm po ciężkiej pracy potrzebuje odpocząć i zregenerować się. Odpowiednia ilość snu, dieta itp. to wszystko wpływa na wydajność w pracy, ale też na naszą koncentrację i bezpieczeństwo. Jako pracodawca zdajemy sobie sprawę, że to wszystko ma znaczenie. Dlatego w ramach Polskiego Zrzeszenia Wykonawców Fundamentów Specjalnych stworzyliśmy kampanie o tytule Mam Zasady, którą można obejrzeć na naszym kanale Youtube lub naszej stronie w zakładce aktualności. Podsumowując, gwarantem bezpieczeństwa jest zrozumienie, że procedury bezpieczeństwa, kontrola, koncentracja, empatia, komunikacja, współpraca oraz odpowiednie zaplanowanie pracy są łańcuchem bezpieczeństwa, którego przerwanie, przez nieodpowiednie zachowanie, może skutkować uszczerbkiem na zdrowiu lub śmiercią. Na koniec dnia to pracownik jest odpowiedzialny za to czy jest w odpowiedniej kondycji, czy zapiął pasek podbródkowy przy kasku, czy stosuje się do zasad bezpieczeństwa, czy udaje mu się nie poddawać rutynie i zachowuje pełną koncentracje i potrafi wyprzedzać zdarzenia zapobiegając im poprzez zgłaszanie sytuacji niebezpiecznych, kontrolę środków ochrony indywidualnej czy zbiorowej itp. To system naczyń połączonych, warto o nim pamiętać myśląc o BHP. Magdalena Chamielec, QHSE Manager w Soletanche Polska Słyszałam ten tekst wiele razy i jakoś nigdy nie zastanowiłam się nad tym jak bardzo życiowy jest. Dopiero gdy musiałam zacząć liczyć tylko na siebie…stanął mi przed oczami jak żywy. Pomyśl sama. Gdy był tak bardzo, bardzo źle, gdy okazywało się, że nikt nie ma akurat czasu, weny, środków itd. To na kogo tak naprawdę mogłaś wtedy liczyć? Niestety, być może zabrzmi to szalenie pesymistyczne, ale nikt nie rozumie Cię tak jak ty sama. Nikt inny poza Tobą nie ma dostępu do Twojego serca, umysłu, pragnień, tajemnic i uczuć. Warto więc żyć w zgodzie ze sobą, umieć odpowiadać na swoje pragnienia i potrzeby oraz starać się budować swój wewnętrzny ład i harmonie. W dzisiejszych zabieganych czasach tak łatwo się zagubić. Nie mamy czasu na regularne posiłki, na odpoczynek, sport, dobrą książkę czy wyjście do kina. Wszystko robimy w biegu, na szybko, na kolanie. Mimo tego, że ja bardzo lubię gdy się dużo dzieje, gdy w okuł mnie jest gwar, ludzie i emocje, to takie życie w ciągłym biegu, czasem mnie męczy. Wróćmy jednak do liczenia na siebie. Ponieważ jesteśmy tą kluczową dla siebie osobą a przynajmniej tak to powinno wyglądać, to pamiętajmy o tym, że musimy o siebie bardzo dbać. Od kiedy wyszłam z załamania nerwowego, udało mi się poskładać do kupy i stanąć na nogach, bardzo zaczęłam sobie cenić, właśnie to myślenie o sobie. O swoim samopoczuciu, o zdrowiu psychicznym, wietrzeniu głowy i takiej zwykłej higienie nie tylko ciała, ale i umysłu. Dziewczyny, tak samo jak nie warto targać zbyt ciężkich siatek czy nosić cięgieł w torbie, bo szkoda by było zostać garbatą, tak samo warto dbać o nieprzeciążanie swojej głowy. Co naszą głowę może odciążyć? Warto zacząć od prostych rzeczy takich jak zadbanie by czasem móc pobyć w ciszy lub na łonie natury, by mieć zwyczajnie chwile aby pomyśleć. Móc się uwrażliwiać muzyką, sztuką, dobrą książką czy wzruszającym filmem. Czasem pozwolić sobie na coś lekkiego i przyjemnego co niekoniecznie absorbuje myślowo. Warto też dużo rozmawiać, nie tylko z innymi, ale jak trzeba to i ze sobą, Wyrzucać z siebie negatywne emocje, myśli, przemyślenia, dzielić się spostrzeżeniami. Możesz je też rozładowywać poprzez sport- mnie swego czasu bardzo pomogło mimo tego, że jestem totalnie niesportowa. Poza tym czas na małe przyjemności, takie nawet najprostsze. Kolorowanki z dziećmi, malowanie paznokci czy dobre lody. Głowę pozwoli Ci odciążać i zadbać o nią także załatwianie na bieżąco spraw, które Cię męczą, absorbują twoje myśli i uwierają. Nie duś w sobie niczego. Uwolnij to. Zobaczysz, że pomoże i to bardzo. Poza tym sen- nawet nie zdajesz sobie sprawy jak jest ważny. Oczywiście jak już kiedyś pisałam, generuje w nas tez czasem nadmierne myślenie o pewnych rzeczach, przywołuje czasem w snach sytuacje i ludzi, o których wolimy nie pamiętać itd. Staraj się jednak by był, aby było go jak najwięcej i żeby był zdrowy. Kolejną sprawą jest docenianie najmniejszej rzeczy i umiejętność odnalezienia w sobie dziecka, które docenia nawet najmniejsze gesty. Te wszystkie działania pozwolą Ci się przyszykować na wszelkie przykre ewentualności, będą ćwiczył Twoje racjonalne myślenie i ograniczą panikarstwo a przy okazji…po prostu dadzą Ci poczucie szczęścia, spełnienia i kontroli nad swoim życiem ( a to najlepsze zabezpieczenie samej siebie). Wtedy dopiero będziesz wiedziała, że możesz liczyć sama na siebie, bo po prostu Cię na to stać. Pełna treść dostępna jest tylko dla płatnych abonentów abonament Zaloguj sięRejestracja OTWARTA: Tylko do 26 maja 2022 r. do godziny 23:59 trwa nabór uzupełniający do Strefy Inwestorów. Po tym terminie dołączenie do społeczności inwestorów giełdowych nie będzie możliwe (aż do kolejnego naboru). Jeżeli zależy Ci na dostępie do praktycznej wiedzy o inwestowaniu i atrakcyjnych bonusów, to jest to oferta dla Ciebie:Oto, co zyskujesz dołączając teraz do Strefy Inwestorów: Blog inwestorski - najlepsza wiedza i doświadczenia z moich 19 lat nieprzerwanego inwestowania na GPW (analiza rynku i przede wszystkim akcji spółek notowanych na GPW), a w tym: Komentarze giełdowe - omówienie sesji giełdowej - indeksy i wybrane spółki Podsumowanie tygodnia - komentarz weekendowy - zobacz przykładowy wpis Edukacyjny portfel inwestycyjny Strefy Inwestorów – praktyczne przykłady inwestowania w akcje, głównie z GPW w oparciu o analizę wykresów. Edukacyjny portfel "Petard" – praktyczne przykłady inwestowania w akcje spółek z GPW w oparciu o analizę fundamentalną. Wpisy w blogu inwestorskim Ewy Walkowiak "W poszukiwaniu sygnałów" - techniki DiNapoli'ego na GPW. Wpisy w blogu inwestorskim Tomasza Krynickiego "Impuls i korekta" - w poszukiwaniu okazji inwestycyjnych. Wpisy w blogu inwestorskim Rafała Irzyńskiego "Fundamenty i Spekulacja" - w poszukiwaniu okazji inwestycyjnych. Podcast "21% Rocznie EXTRA | Jak inwestować" - Paweł Biedrzycki i Rafał Irzyński omawiają ciekawe spółki z polskiej giełdy. Pakiet Środy z Siłą Relatywną (SzSR), a w nim: Wykład wideo "Jak inwestować siłą relatywną?" 21 stronicowy Raport PDF na temat strategii inwestowania siłą relatywną oraz jej skuteczności, zatytułowany "Siła Relatywna – Prawda czy Złudzenie". Co tydzień w środę komentarz w blogu opisujący sytuację rynkową okiem Siły Relatywnej, pozwalający prowadzić portfel z użyciem tej strategii inwestowania. Artykuły edukacyjne - praktyczna wiedza w przystępnej formie, gotowa do zastosowania. Dostęp do bieżących dyskusji w gronie innych inwestorów SPECJALNY ①: Raport"Jak inwestować w spółki dywidendowe" (dostępny od 19 maja).BONUS SPECJALNY ②: Webinar"Dobre spółki dywidendowe – jak je znaleźć i stworzyć portfel dywidendowy" (26 maja).BONUS SPECJALNY ③: Miesięczny abonament w - całkowicie bezpłatny dostęp do skanera rynku giełdowego na 1 miesiąc (dostępny od 10 czerwca 2022 r.).BONUS SPECJALNY ④: WIDEO: Inwestowanie w wartość i inwestowanie we wzrost PRO Lech Wałęsa, b. prezydent RP Tak. W ogóle należy liczyć na siebie, a potem być może ktoś się dosiądzie albo nie. Dosiądzie się i oskubie, rzadziej pomoże. Tak się składa, że palec nie boli solidarnie. Komuś np. coś doskwiera, a mnie nie. Jeden nie skończył nawet podstawówki, a drugi był na uniwersytecie, więc trzeba liczyć na siebie. Chyba że ktoś liczy akurat na ciebie. Jak się zachowasz? To zależy od wielu rzeczy, np. wychowania. KONTRA Ks. Arkadiusz Nowak, pełnomocnik ministra zdrowia ds. AIDS i narkomanii, laureat Busoli „Przeglądu” Nie zgadzam się. Nigdy nie wątpiłem w naszą ofiarność, skłonność do pomocy i działań charytatywnych. Tu nie jesteśmy wcale słabi, wręcz przeciwnie. Jest wiele przykładów, że Polacy potrafią okazywać wielkie serce i bezinteresowną pomoc. Możemy chwalić się tym wśród innych nacji. Powiedzenie „Licz na siebie” zaprzeczałoby takiej pozytywnej opinii o nas.

umiesz liczyć licz na siebie